niedziela, 3 lipca 2011

Czerwcowy wyjazd

Wszyscy mówią -"nie boisz się sama jeździć?". A ja na to że nie. Ale to nie prawda. Przynajmniej nie do końca.
W tym roku po raz pierwszy wybrałam się w Beskidy. Beskidy to dość rozległy obszar a ja pojechałam do małej miejscowości Tokarnia w Beskidzie Makowskim. Nie mam doświadczenia nawet w tak niewysokich górach ale chciałam sprawdzić swoje możliwości kondycyjne i pobyć trochę sama z dala od gwaru ludzi. Pociąg z Łodzi do Krakowa(oczywiście najtańszy IR), kilka godzin w Krakowie i autobus do Tokarni. Prawie cały dzień w drodze w niezłym upale z plecakiem. 




Tokarnia może niczym specjalnym się nie wyróżnia, ale kilka kroków w bok a już wchodzimy w piękną spokojną okolice z małymi strumyczkami i łąkami mokrymi od rosy.




Oczywiście w przypadku mojej kondycji mieszczucha nogi bolały jakieś cztery dni zanim  przyzwyczaiły się do zupełnie innego chodzenia w górę i w dół. Na bardziej stromych podejściach serce waliło jak szalone ale nikt nie gonił i nie miał pretensji że wolno. Ciekawość tego co jest dalej i logika że przecież będzie łagodniej niosły do przodu. Nagrodą były piękne widoki, cisza i sielanka w Jaworzynach.




Szlaki turystyczne w okolicy są oznaczone ale turystów na początku czerwca brak. Śpiew ptaków, szum strumyków, zapach kwitnących ziół wręcz nie do opisania. Wszystko "happy" ale w lesie spotkałam także zwierza, mieszkańca tych terenów - dzika. Nawet go nie zobaczyłam tylko usłyszałam ze trzy metry od emnie. Uciekł, ale strach pozostał i towarzyszył mi już do końca. Postanowiłam że następnym razem pojadę jednak z kimś.






Chciałabym poznać osoby dwie może trzy abyśmy mogły razem łazić po takich okolicach (może z czasem coraz wyżej). Takie które będą czerpały radość z ciszy i piękna przyrody. Jest w Polsce wiele pięknych zakątków w których jeszcze nie byłam a życie ucieka a zdrowie przemija.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz