poniedziałek, 2 lipca 2012

Lato


Nie wiem czemu ale zmieniam się. Dzisiaj dopiero drugi raz w tym roku zmobilizowałam się na przejażdżkę rowerową. Jest ładna pogoda, mam urlop i nic mi się nie chce. Wycieczka dość krótka - tak dwie godziny około. Mieszkam na południowych obrzeżach Łodzi i tylko rzut kamieniem dzieli mnie od wsi.


 Po nocnej burzy mokre pola i drogi gruntowe. Nie lubię jechać ulicami wśród pędzących samochodów. Wolę polne drogi i leśne dukty. Stwierdziłam dziś, że tuż za moim osiedlem zaczyna się naprawdę ładna okolica. Nie trzeba wcale jechać gdzieś daleko za miasto. Jeśli komuś tak jak mi sprawia przyjemność zieleń krzewów i drzew, kołysanie zboża, śpiew latającego nad polem skowronka czy odgłos świerszcza w trawie to będzie przez tą chwilę szczęśliwy. Chciałabym tak jechać przed siebie nie martwiąc się że trzeba wracać. Zobaczyć co jest za tym lasem a co za następnym wzniesieniem. Mały namiocik który można rozłożyć gdziekolwiek, a gdy się odpocznie ruszać dalej

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz